Wzrost popularności wody butelkowanej jest jednym z najlepszych przykładów sprawnie działającego marketingu. Jeszcze kilkanaście lat temu kupowanie wody w butelkach było postrzegane jako działanie sporadyczne, dziś praktycznie jest nagminne. Małego tego: wszystkie zalecenia związane ze zdrowym stylem życia czy dietami odchudzającymi nakazują pić wodę… mineralną. Sam przelicznik finansowy wskazuje na jawną niesprawiedliwość: kupując wodę zgrzewkami w supermarkecie, płacimy dużo więcej niż gdybyśmy tę samą wodę czerpali z kranu. Jeden i drugi rodzaj ma swoje wady i zalety. Kupowanie wody butelkowanej nie dość, że jest nieekonomiczne, to na dodatek jeszcze nieekologiczne. Sprzedaje się ją praktycznie wyłącznie w butelkach plastikowych, co z góry przekreśla jej wszystkie – autentyczne lub rzekome – zdrowotne właściwości. PET, z którego powstają butelki, to produkty uboczny powstający w przemyśle naftowym, zanieczyszczając nie tylko Ziemię, ale także i ludzki organizm. Woda mineralna zaś, zdaniem niektórych, jest skażona ksenoestrogenami, które PET przekazuje do płynu. Coraz częściej zatem specjaliści polecają rozważenie zakupu dzbanka do filtrowania i korzystanie z wody kranowej.